86. Lepiej wychowa ich Konoha, niż my.

Oczy Fuumy rozszerzyły się nieco. Patrzył właśnie na swoje dzieci,  które jakimś cudem uniknęły masakry i nie dowierzał w to, co widzi. Trojaczki?
 - A więc tak po prostu je zabijesz? 
 - Nie chciałam mieć dzieci
Dopiero teraz Pein uświadomił sobie, że Sumi cały czas mówiła w liczbie mnogiej. A więc ma trójkę dzieci?
- Co? - Hidan popatrzył zszokowany na potomstwo dziewczyny, po czym utkwił wzrok w liderze, który cały czas patrzył na trojaczki. - To... Nie - jąkał się, chodząc niespokojnie tam i z powrotem. - Nie wierzę - szepnął, przenosząc wzrok z Peina na dzieci. - Dlatego pozwoliłeś im odejść z organizacji? Bo Sumi zaszła w ciążę?!
Rudowłosy wstał i popatrzył na Hidana ze smutkiem, ale z i pogardą. Nie obchodziło go jego zdanie.
- Ty idioto! - krzyknął Jashinista i rzucił się na lidera. - Jak mogłeś jej to zrobić?! Co z ciebie za człowiek?!
- Uspokójcie się! - Kakuzu natychmiastowo oddzielił mężczyzn od siebie przy pomocy swoich nici. Jednocześnie cały czas zerkał na trojaczki, które teraz wystraszone odsunęły się od awanturników o parę metrów.
- A co miałem zrobić?! Jesteśmy przestępczą organizacją a nie żłobkiem! - odkrzyknął Pein, szamocząc się w niciach Kakuzu. - Kurwa! - zaklął, nie mogąc się uwolnić. Ogarniała go  coraz większa złość.
- A gdzie odpowiedzialność?! - Hidan próbował podejść do Fuumy, jednak zielonooki mu to uniemożliwiał. - Puść mnie, głąbie!
- Nie mogłem pozwolić, by wychowywali się wśród przestępców! - warknął Pein. - Chciałem zapewnić im lepsze, spokojne życie!
- Gówno prawda! - Hidan wpadł w szał. - Nie chciałeś być ojcem, więc tchórzliwie pozwoliłeś odejść bliźniakom z organizacji! Nie robiłeś tego dla nich, czy dla Sumi, ale dla siebie, pierdolony egoisto! A teraz przez Ciebie Shuji nie żyje a matka tych dzieci umiera! Tego chciałeś, kretynie?!
- Zamknij mordę! Gdybym tylko wiedział, że to się tak skończy, nie pozwoliłbym im odejść!
- Jesteś najgorszym śmieciem, jakiego znam - syknął wrogo Hidan. Szarpnął się jeszcze raz w niciach, lecz na nic się to zdało.
Pein nic nie odpowiedział. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Jashinista powiedział prawdę. Od pięciu lat obwiniał się o smutek Sumi. Zżerało go poczucie winy i ból po utracie ukochanej osoby. A teraz, gdy Shuji nie żyje a dziewczyna walczy o życie... Nie wiedział, że tak bardzo można nienawidzić samego siebie.
Kakuzu, zauważywszy że mężczyźni się uspokoili, zwolnił nicie. Ci nie poruszyli się jednak. Hidan uparcie patrzył na lidera, który utkwił wzrok w ziemi. Nie miał odwagi, by spojrzeć w nienawistne oczy Jashinisty. Czuł się jak dziecko, które karcił właśnie ojciec. Miał ochotę uciec stąd jak najdalej, schować się, umrzeć.
- Obaj jesteście idiotami - skwitował zielonooki, wskazując dłonią na trojaczki. Podczas kłótni lidera z Hidanem, odsunęły się od nich na dość sporą odległość.
- He-hej! - zawołał Jashinista i podszedł w ich stronę. - Nie musicie się nas bać - powiedział i kucnął przed nimi. - Nie zrobimy wam krzywdy.
- Czemu się kłóciliście? - spytała brązowowłosa dziewczynka, z zainteresowaniem spoglądając na siwowłosego.
- Takie tam, głupoty - odpowiedział mu i wymusił uśmiech. Jeżeli chciał, by się nie bały, musiał być miły.
- Nie wyglądało tak - skomentował szarooki chłopiec. - Lepiej stąd chodźmy - zwrócił się do rodzeństwa i zaczął kierować się w stronę swojego dawnego domu.
- Nie! Możecie nam zaufać. - Hidan zagrodził im drogę do wioski. - Nie skrzywdzimy was.
- Pozwól im odejść - odezwał się Pein i razem z Kakuzu podszedł do Jashinisty.
- Chyba kpisz - prychnął nerwowo. - Teraz też chcesz się ich pozbyć?
- Muszą wrócić do matki - zauważył Pein, mierząc dzieci srogim spojrzeniem. Nie chciał się nad nimi rozczulać, nie chciał ich pokochać bo bał się, że byłby nieumiejętnym ojcem.
- A jeśli nie będą miały do kogo wracać? - Hidan nie ustępował. Nie chciał, by ta trójka stała się sierotami. Sam nią był i doskonale wie, jakie tu upokarzające uczucie. Nie miał do kogo się zwrócić, przez całe życie był samotny, aż w końcu wyrósł na kobieciarza i mordercę. Nie chciał, by dzieci Sumi podzieliły jego los.
- I tak lepiej wychowa ich Konoha, niż my - stwierdził Pein, patrząc na skrępowane dzieci. Czuł żal i nieopisany smutek spoglądając na ich twarze. Byli tak podobni do Sumi, do niego... W głębi siebie czuł, że rośnie w nim pragnienie bycia ojcem, bycia opiekunem tych szkrabów. Wiedział jednak, że lepiej będzie im w Wiosce Liścia.
- Idiota. - Hidan pokręcił głową, nie wierząc w to, co słyszy. - Nie rozumiesz tego? Sumi może umrzeć, a wtedy oni powinni mieć ojca! Powinni mieć rodzinę!
- Nie umrze. - Pein nie dopuszczał do siebie takiej możliwości. Zwyczajnie nie wyobrażał sobie tego, że może jej braknąć, że to on będzie musiał wychować swoje dzieci. Sam, bez pomocy Sumi.
- Zajmijmy się nimi, dopóki Kenshiki nie wydobrzeje - poprosił Hidan. - Tylko kilka dni. Nie chcę, by pałętały się z miejsca do miejsca. To źle na nie wpłynie. A ty, liderze, będziesz miał okazję poznać swoje...
- Co z naszą mamusią? - spytała dziewczynka, wtrącając się do rozmowy. Nie otrzymała jednak odpowiedzi.
Fuuma zaczął zastanawiać się nad tym, co powiedział Hidan. Zaopiekowanie się tą trójką miało sens. Nie dość, że nie byłyby same i rzeczywiście mógłby nauczyć się nimi opiekować, to jeszcze mogły być świetnym pretekstem do dostania się do Konohy, gdzie zapewne przebywa ranna. Mógłby wtedy odwiedzić Sumi w szpitalu i dowiedzieć się, w jakim jest stanie. Mógłby ją przeprosić i zaopiekować się nią i dziećmi. Mógłby ułożyć sobie życie i wesprzeć dziewczynę w trudnych dla niej chwilach...
Ale przecież Sumi go nienawidzi. Był tego pewien. Gdy tylko dowie się, że jej dzieci były w Akatsuki, wpadnie w furię. A co najgorsze, Fuuma zdawał sobie sprawę, że szatynka ma do tego pełne prawo. Mogła nim gardzić i nie chcieć, by trojaczki miały z nimi jakikolwiek kontakt. Mogła chcieć wychowywać je z dala od morderców i z dala od niego...
- W porządku - odpowiedział w końcu, choć wciąż niepewnie. - Jutro pójdziemy do Konohy. Jestem pewien, że właśnie tam znajduje się Sumi.
- Pójdziemy do mamy? - spytała trójka z taką nadzieją, że Hidanowi niemal serce pękło z żalu. A co, jeśli dziewczyna rzeczywiście tego nie przeżyje? Jak im to wtedy powiedzą? Trojaczki nie będą przecież chciały wychowywać się wśród obcych osób.
- Nie dziś - odparł Pein i kucnął przed swoimi dziećmi. Popatrzył na ich piękne twarze i uśmiechnął się delikatnie. Zauważył, że dziewczynka była najbardziej podobna do swojej matki. - Wpierw pójdziemy do nas do domu, a potem do mamy, dobrze? Prześpicie się, zjecie coś...
- Mama mówiła, żebyśmy nie chodzili nigdzie z nieznajomymi - odparł szarooki chłopiec. Zdawał się być najmądrzejszy z rodzeństwa.
- Nie jesteśmy obcymi - wtrącił się Hidan. - Znamy waszą mamę i waszego wujka, spędziliśmy z nimi trochę czasu.
- Nasz wujek był dziś dziwny - odezwała się Yumi. Jej zainteresowanie nowymi osobami zniknęło, a zastąpił je smutek.
- Nie ruszał się - dodał brązowowłosy.
Trójka z Brzasku wymownie na siebie popatrzyła. Jak mieli im powiedzieć, że już nigdy nie zobaczą wujka? Jak mieli powiedzieć Itachiemu, że Shuji nie żyje? Przecież Uchiha się załamie. Kenshiki był jego kochankiem, każdy o tym wiedział, więc jego makabryczna i nagła śmierć nie była czymś, o czym chcieliby informować kruczowłosego. Obawiali się jego reakcji i tego, że obwini za to Sumi, która go nie obroniła.
- Wiemy - odparł po chwili Hidan. - Na pewno jesteście głodni.
Trojaczki przecząco pokręciły główkami.
- Jak macie na imię? - spytał. Z każdą minutą zyskiwał sympatię czterolatków.
- Yumi.
- Takuji.
- Yuji - dodał niepewnie rudzielec. Nie ufał im i chciał jak najszybciej wrócić do mamy.
- Ja jestem Hidan, a tamci to Kakuzu i Pein - odpowiedział, kolejno wskazując dłonią. Fuuma był mu wdzięczny, że nie nazwał go ojcem trójki. - Pójdziemy do nas do domu, prześpicie się i poznacie innych przyjaciół waszej mamy, dobrze?
Dzieci skinęły głowami.
- Teleportujesz nas? - zwrócił się do Peina.
- Jasne - odpowiedział mu i z lekką obawą popatrzył na synów i córkę. Żeby to zrobić, musiał ich dotknąć, a szczerze bał się, że się tego wystraszą.
- Skrócimy sobie drogę - powiedział Hidan, dostrzegłszy obawę Fuumy. - Złapiecie się mojej nogi?
Czterolatki podeszły do mężczyzny i wtuliły się w jego ciało. Chwilę później wszyscy zniknęli w białym dymie.
Pojawili się przed siedzibą, co zachwyciło Yumi i Takujiego. Poprosili Peina, by zrobił to jeszcze raz, a ten nie umiał im odmówić. Przez kolejne dwie minuty, mając dwójkę na rękach, znikał i pojawiał się w innym miejscu, ku uciesze dzieci. Yuji natomiast stał przy Hidanie, trzymał się nogawki jego spodni i obserwował zabawę rodzeństwa. Nie polubił na tyle rudowłosego, by pozwolić mu wziąć się na ręce. Wolał towarzystwo Jashinisty.
- Chodźmy już - mruknął siwowłosy i podniósł Yujiego. Kakuzu wykonał pieczęci, po czym sześć osób weszło do siedziby Brzasku.
Gdy znaleźli się w kuchni, zebrani tam członkowie Akatsuki, debatujący na temat dziwnego zniknięcia lidera, w szoku popatrzyli na trójkę dzieci. Błądzili spojrzeniami po ich przestraszonych twarzach i oczekiwali wyjaśnień ze strony lidera. Dzieci bowiem nigdy nie były mile widziane w organizacji Akatsuki.
- Konan, pościel łóżko w pokoju Sumi - polecił rudowłosy i postawił dwójkę na ziemi. Schowali się za jego nogami. - Rusz się.
Niebieskowłosa z ociąganiem wstała z krzesła i zniknęła w korytarzu. Chwilę potem wróciła, a Hidan, Pein i trojaczki udali się do byłego pokoju szatynki.
- Prześpijcie się - mruknął siwowłosy i przykrył trójkę kołdrą. - Przyjdziemy do was później, dobrze?
Maluchy pokiwały główkami i zamknęły zmęczone oczka. Powoli zaczynały się czuć w towarzystwie Peina i Hidana bezpiecznie.
- Otwieramy żłobek? - prychnął Deidara, gdy lider pojawił się w kuchni. Chłodne spojrzenie Fuumy ostudziło jego humor.
- Co tu robią te dzieci? - spytał Itachi. Był blady i wyraźnie wystraszony. Jako jedyny wiedział, że jest to potomstwo Sumi, a jakoś nie przyszło mu do głowy, że Pein mógł je porwać. Był pewien, że stało się coś złego. Coś bardzo złego.
- Wioska Kenshikich została zaatakowana - odpowiedział mu Kakuzu, dostrzegłszy przerażenie Uchihy. Chłopak zastygł w bezruchu i zbladł jeszcze bardziej.
- Sumi jest w ciężkim stanie w szpitalu, a to są jej dzieci - dodał Hidan. - Musieliśmy się nimi zaopiekować.
- A Shuji? - spytał Itachi, nie odrywając wzroku od lidera.
Pein spojrzał na niego i nic nie odpowiedział. Otwierające się usta kruczowłosego dały mu do zrozumienia, że stracił nadzieję.



Dzień dobry bardzo! Wprawdzie powinnam się teraz uczyć i robić wszystko inne do szkoły, ale taaak mi się nie chce, że postanowiłam wstawić kolejny rozdział. ^^ A o ile nie zmienię zdania, to do końca opowiadania opublikuję jeszcze dwa rozdziały i epilog. ^^
Ależ się Was tutaj namnożyło. Mam sporo do odpisywania, a książki chcą, bym je otworzyła, ale to nic. ^^

Brzask<3 – Z Happy Endem mówisz? No, zobaczę, co da się zrobić. :D Dziękuję bardzo za komplement. ^^
A.g.a. – Ojoj, nie płacz <tuli>. ^^ „Pain może być z siebie dumny, w końcu je "wyprodukował" xD” No cudowne zdanie, cudowne! :D Wyprodukował… :D Jak widzisz, opowiadanie niestety już dobiega końca. Nie mogę ciągnąć tego w nieskończoność, choć bardzo bym chciała. Wkrótce stałoby się to nudne jak flaki z olejem i nikt by już tego nie czytał, a wtedy bym się załamała… ;)
EmiO – HA! Właśnie o to mi chodziło, żebyście pomyśleli, że w złości Sumi przestała nad sobą panować i zabiła swe pociechy. :D Ale niee, młode to i sprytne, uciekły. ;) Jakoś nie przeszło mi przez myśl, by ożywiać Shujiego. Muszę Cię zmartwić – to definitywna śmierć.
Chi-chan - <tuli> :*
Cantante – Odpowiedzi na pytania znajdziesz już wkrótce, a czy Cię zadowolą, to zobaczymy. ^^ Niezmiernie mi miło, że tak spodobała Ci się moja twórczość. A brzydkie słowa wybaczam, bo tu akurat podniosły mnie na duchu. ^^
Anee – Długo Cię nie było, kochana. Zastanawiałam się, czy moje opowiadanie zaczęło Cię nudzić. ;) Muszę przyznać, że Twój komentarz bardzo mnie ucieszył. ^^ Bałam się, że śmierć Shujiego i cała ta sytuacja będzie zalatywać kiczem, no, ale ja to zawsze niepewna jestem swoich rozdziałów. Niemniej jednak mam nadzieję, że ten również przypadł Ci do gustu. :)
Nelia – Ty wiesz, że nawet nie pomyślałam, że Pein może ożywić wioskę? :D Przez chwilę wydawało mi się, że to naprawdę dobry pomysł, ale potem przypomniałam sobie, że jego technika przecież tak nie działa. Pein ożywia tych, którym duszę ukradł, a to nie Fuuma wymordował wioskę bliźniaków. ;)
Bluebell – Dziadków? Ojejej, to słodkie. ^^ Nie przypuszczałam, że komukolwiek akurat ich będzie szkoda. :D Wena się przyda, im więcej jej będzie, tym szybciej skończę to opowiadanie a wtedy będę mogła dumnie wypiąć pierś i powiedzieć sobie „Tak, Kasiu, udało Ci się skończyć kolejną historię!”. ;)
Antischa Barioletto – Dziękuję. ^^
Mai – Oj tam oj tam. Poczekaj na zakończenie, a znienawidzisz mnie jeszcze bardziej. ^^”
Chihiro – Ale faaaajnie, że Cię zaskoczyłam. ^^ A powiem Ci, że długo się zastanawiałam nad zabiciem Shujiego, czy to aby na pewno dobre posunięcie. ^^
Midori – Dziękuję pięknie za komplement. :) Co do Peina, to rozumiem, co masz na myśli. Ale spójrz tylko, ludzie często tak mają, że czegoś nie chcą, a potem są zazdrośni tudzież źli, że ktoś inny coś złego z tym robi. A Pein jest w gorszej sytuacji, bo mimo, iż nie chciał dziecka, to potem żałował, że pozwolił Sumi odejść, czyli jednocześnie zdał sobie sprawę, że mógłby spróbować zaopiekować się potomstwem. A świadomość, że ktoś je zabił, nawet gdy go wcześniej nie chciał, musiała być bolesna. :) A urei zmieniło adres na wikyoku.blogspot.com, więc zapraszam tam. :)
Teki Datenshi – Siódme – nie zabijaj. ^^ No wiem noo, też mi smutno, że zabiłam Shujiego. Ale taki był pierwotny plan i niesamowicie się cieszę, że go dotrzymałam. ^^
Luka – Ojej, aż takie emocje w Tobie wywołuję? To wiesz, taka moja dobra rada – nie czytaj już nic mojego. ^^ Bo skończyły się czasy, kiedy pisałam love-story z Happy Endem, teraz już będzie tylko gorzej. ^^
Akane-chan – CZEEEEEEEŚĆ! <tuli z tęsknoty> Wróciłaś! :D Czekolada dobra na wszystko, skąd ja to znam, huh. ^^ Miło mi bardzo, że tak Ci się podoba moja twórczość. I że wróciłaś. ^^ Masz ItachixShuji? Dawaj mi tu natychmiast, ja to chcę przeczytać. ^^

Ufff, koniec. Czekam na Wasze wypowiedzi, misiaczki. ^^ 

13 komentarzy:

  1. Aaa! Wspaniala notka!! <33
    Nie wierze ze Pein ma serce, i przygarnol trojaczki....
    Najbardziej szkoda mi Itasia...Biedny...:(
    A co bedzie z Sumi, ja tez usmiercisz? Nie moge sie doczekac nastepnej notki^,^

    OdpowiedzUsuń
  2. tylko 2 rozdziały ? o0 ej ni czemu tak mało ???? no ale zawsze coś ;) opowiadanie suuuuuper i bardzo ciekawe :D mam nadziej że sumi i pain się pogodzą i ,że itachi będzie szczęśliwy no ale to zostawiam tobie a ja czekam na następną notkę i mam nadziej że nie długo :P
    pozdrawiam :brzask<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział na 4+ w sumie....bo ładnie opisany, ale....no cóż...nudny, a mimo to w jakiś sposób mnie zaciekawił. Wiem, wiem...i tak dobrze wyszedł zważając na to, że nie ubłagalnie zbliżamy się do końca tego cudownego opowiadania...jejku...jak ja za nimi będę tęskniła QwQ Będę wracać pewno nawet po zamknięciu, żeby sobie poczytać :D
    Zbiłaś mi tą odpowiedzią na poprzedniego komenta :(
    Czekam na next'a....ciekawi mnie co wyniknie z tego co się dzieje :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie strasz ;c Jeśli będzie jeszcze dramatyczniej to chyba nie wyrobię. Biedy Itacz. Biedy Pein. Mam nadzieje, że Sumi znów z nim będzie, ale wciąż nie mogę się pogodzić ze śmiercią Shujiego...

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny. Żal mi Itachiego: taka ładna parka była z niego i Shujiego, a tu taki klops -.- Szkoda, że tylko dwa rozdziały do końca. Ja naprawdę nie wiem, co zrobię, jeśli Sumi też zginie!
    A jeszcze niedawno była taka sielanka... Pain z Sumi w organizacji, Shuji z Itachim, wszyscy zadowoleni... A teraz jeden z bliźniaków nie żyje, a druga walczy o życie T.T
    Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. No faktycznie, zapomniałam :D. Chociaż w sumie, to nie jestem taka pewna. Byłą chyba tylko mowa o tym że jest "siódmym Peinem, który reguluje życie i śmierć" czy jakoś tak. Rozdział świetny, chociaż zamieniłabym słowo "wpierw" na "najpierw" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak możesz T.T Zabijesz Sumi, a Pain z Hidanem u duszą maluchy poduszką T.T ?? Mały rudzielec jest świetny xD
    Eh no pisz dalej ! xD

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja się nie cieszę, że go dotrzymałaś! >.< Łezki leciały mi ciurkiem jak czytałam ostatnią scenę. Biedny Itaaaacz! *przytula Itacza* Z tej trójki przypadł mi do gustu ten Yuji C< A Hidan ładnie się zachował, taki z niego mężczyzna prawdziwy był *U* Hahahaaah xD Pewnie większość ludu by wyśmiała moje poprzednie zdanie, gdyby nie przeczytała tego rozdziału.
    A tak wgl. to ja jestem Lilly, tak ta Lilly XD Nie wiem czy wspominałam xD I daaaawno nie było u mnie notki, bo nie wiem, co napisać . Właściwie wiem, ale nie wiem jak się do tego zabrać xD Chyba pójdę prosto po fabule.. Nie będzie ciekawie xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak czytam komentarze i nie chcę żebyś Sumi uśmiercała T-T To by było zue, nie takie złe tylko zuuue, przez kilka u...
    I dalej uważam, że Itach to biedna istotka T-T.
    Rozdział cuudowny, jak zawsze.
    A tak w ogóle super notka^^. Jak byś mogła dodawaj je częściej...
    Życzę dużo weny^^ Całuski.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pein w roli tatusia ? Niezłe, niezłe ^^. Sumi wydobrzeje i razem z Peinem i dziećmi, będą żyćdłuugo i szczęśliwie. A właśnie, co z kekkei genkai ? Metsuki tenma, czy rinnegan ? Ciekawa jestem które dziecko co by dostało. Albo jedno metsuki tenma, jedno rinnegana, a ostatnio w jednym oku to, a w drugim tamto XD Wiem, wiem jestem nierozgarnięta. Kocham rozdziały i Ciebie za to że piszesz i czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  11. W Peinie budzą się instynkty ojcowskie? To takie słoooodkie *q* Ale i tak mam go ochotę pieprznąć krzesłem >.< Co za menda społeczna. Silna, przystojna, zaczepista, ale nadal menda xP
    Eeeeeej, ale Ty chyba nie uśmiercisz Sumi? No ba, przecież nie chcesz narażać się na tabun rozgniewanych Czytelników, czyż nie?
    Biedny Itaś… Czeba go przytulić! Tak! Robimy akcję „Przytul Itasia”. Kto się pisze? XD
    Interesuje mnie Yuji. Jest taki ostrożny… Może zobaczył, jak podobny jest do lidera? Cóż, pożyjemy, zobaczymy.
    Dwa rozdziały? Jesteś okrutna! Q_Q
    A i pięknie dziękuję za komentarz u mnie :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteś okropna, zeby mojego Shujego uśmiercić ;C.
    Ale i tak Cie kocham ;*
    Mam nadzieję, ze o mnie nie zapomniałaś, hym? ^^
    czekamy z niecierpliwością na następne jakże cudowne notki.
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń