Pożegnanie

Ociągam się ze wstawieniem epilogu, ojjj ociągam. Zdaję sobie sprawę, że wraz z ostatnim rozdziałem, to będzie definitywny koniec tej historii. Wielkimi krokami nadchodzi moment, w którym trzeba będzie pożegnać się z bliźniakami, a sama chyba nie jestem na to jeszcze gotowa.
Uważam Kenshiki za moje najlepsze dzieło. Najbardziej się do niego przywiązałam, to o bliźniakach myślałam non stop, zastanawiałam się, co jeszcze mogę napisać, jaką akcję wymyślić. I ciągle na coś wpadałam. Nowe pomysły waliły drzwiami i oknami a ja je akceptowałam, ale w końcu powiedziałam sobie: dość. To opowiadanie też kiedyś musi się skończyć. I oto nadszedł ten czas, Misie. :)
Nie chcę wstawiać tej ckliwej notki w epilogu, żeby nie popsuć Wam wrażenia. Dlatego wszystko, o czym chciałabym napisać na koniec tego opowiadania, napiszę tutaj.
Przede wszystkim dziękuję Wam za obecność. Są osoby, które czytają wszystkie moje opowiadania i szczerze mówiąc, podziwiam je. Jednocześnie biję pokłony, bo niesamowicie mnie motywujecie do dalszego pisania. Oczywiście, nie tylko stali czytelnicy, ale w ogóle, wszyscy. Wasza obecność zawsze podnosiła mnie na duchu i sprawiała, że chciałam napisać coś nowego, żeby Was, tak tak, WAS, nie zawieźć. Bo to Wy jesteście dla mnie najważniejsi, to dla Was tworzę, to dzięki Wam piszę. Gdyby Was nie było, pewnie poddałabym się już na Kushinie, w połowie tamtego opowiadania. Ale komentarze, które zostawiacie naprawdę motywują. I domyślam się, że czasem nie chciało Wam się pisać tych kilku słów, sama też tak miałam, ale naprawdę nie macie pojęcia, jak one potrafią człowieka uwznioślić. :)
Dziękuję, bardzo, bardzo Wam dziękuję. Za to, że trwaliście, za pochwały, za krytykę, za obecność.
Nie wiem, co napisać. Jestem wzruszona i mam wrażenie, że jakaś część mojego życia się kończy. Tak się wciągnęłam w opowiadanie o bliźniakach, że stali się oni moimi przyjaciółmi, którzy teraz nie żyją, o których nigdy więcej nic nie napiszę. Chce mi się płakać i śmiać jednocześnie. Jestem smutna i dumna, bo skończyłam to najdłuższe w mojej karierze opowiadanie. 87 rozdziałów, niesamowicie dużo, przynajmniej dla mnie. I co najpiękniejsze, nie znużyło Was to. :) 
Wypinam pierś z dumy, bo nie wszyscy kończą internetowe opowieści. A ja się do tego grona zaliczam. Choć muszę przyznać, że nie było łatwo. Wpierw porzuciłam Was, gdy mój kolega przeżywał załamanie. Potem, całkiem niedawno, gdy to ja coś takiego przeżywałam. A jednak wracałam, bo pokochałam bliźniaków, a przede wszystkim, pokochałam Was. A ukochanych osób się nie zawodzi.
Raz jeszcze serdecznie Wam dziękuję. Nie wiem, co dalej pisać, więc zostawiam to tak, jak jest. Za kilka dni, gdy wreszcie się w sobie zbiorę, opublikuję epilog i się z Wami pożegnam, przynajmniej na tym blogu.
Zainteresowanych moją twórczością zapraszam na waikyoku, mój czwarty blog, który również przeżywał mały kryzys, ale ja, jako honorowa osoba, skończę go jak należy. :)
Ostatni raz dziś Wam dziękuję, Dziubaski. Dziękuję, bardzo dziękuję! Jesteście Wielcy!

7 komentarzy:

  1. Dziękuję Ci. Za to że byłaś, jesteś i będziesz. Pewnie potrafisz sobie wyobrazić, jak cieszyłam się za każdym razem, kiedy to wstawiałaś rozdział i tę łezkę na policzku, kiedy przeczytałam ostatni rozdział. Jedyne, czego żałuję to tego, iż nie byłam z Tobą od początku Twojej działalności i blogowania. Mam szczerą nadzieję, że dalej będziesz tworzyć i dla nas, i dla samej siebie. Możesz być jak najbardziej dumna z siebie i podziwiam Cię za wytrwałość. Kenshiki pokochałam od prologu. Pokochałam Sumi za jej charakter, Shuji'ego za opiekę i troskę roztaczaną nad siostrą. Znienawidziłam Warui i jeszcze bardziej polubiłam Akatsuki. Dzięki Tobie nie dokuczała mi nuda, bo zawsze mogłam otworzyć i przeczytać jakiś rozdział. Kiedy to piszę czuję radość, jak i smutek, lecz też dumę. Tak, tak, jestem z Ciebie dumna i już zawsze będę śledziła Twoje kroki w blogowaniu, nawet jeśli nie zostawię komentarza. Pozdrawiam Cię z nadzieją, że mimo nauki i osobistych spraw, znajdziesz dla nas czas. Do napisania.

    OdpowiedzUsuń
  2. chciałabym mieć tak silną wolę jak Ty. tyle pomysłów, tyle weny, tyle cierpliwości, by dokończyć aż TRZY opowiadania i to na coraz lepszym poziomie.
    co jak co, ale tez uważam, że Kenshiki były Twoim najlepszym tworem. Kushina jako pierwsza opowieść początkowo była średnia, dopiero później się rozwinęła. Nagisa już lepsza, jednakże tez niekiedy przeginałaś. a w Bliźniakach nauczyłaś sie perfekcyjnie równoważyć radość i smutek, złość i śmiech, wady i zalety. bohaterowie wykreowani cudownie, z pewnością można się w nich było doszukać normalnych, żyjących ludzi. fabuła jak zwykle wciągająca, akurat tego nie mozna Ci odmówić nigdy, ale też tym razem dopracowana w stu procentach, wiedziałaś dokładnie czego chcesz ;)

    łapie mnie taka melancholia i nostalgia, bo tyle się wydarzyło w moim życiu, a Ty, ze swoim opowiadaniem, zawsze jesteś. Kushina, Nagisa, Kenshiki, zaraz Waikyoku. mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać, bo strasznie przyzwyczaiłam się do Twoich historii. jesteś pewną stałą, zawsze obecną w moim życiu, choć ja nie zawsze dawałam tutaj znak życia i odpowiednio Cię 'dopieszczałam' komentarzami. ;>

    co jak co, ale pisanie opowiadań na pewno Ci wychodzi. :)

    to... do epilogu. ech.
    szkoda, ze w sumie, trzeba to zakończyć. nie można przeciągać w nieskończoność.
    do... ostatniego, w takim razie, sweetheart.:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz ale... *wyciera nos chusteczką* nie chcę żebyś nas zostawiałam D: *płaaacz*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham cię Kushinko ;') Nie mogę uwierzyć, że to koniec bliźniaków. Tyle razy się śmiałam,tyle razy wstrzymywałam oddech, tyle razy płakałam, tyle razy byłam zszokowana akcją... I to już koniec... To niesprawiedliwe... Ale... Mimo wszystko dziękuję. Dziękuję, że jesteś, że piszesz, że wymyślasz coraz to nowsze historie. Zaczęłam od Kushiny, potem znalazłam Nagisę, następnie bliźniaków. Pokochałam tą historie. Ale wszystko kiedyś się kończy.. Nic na to nie poradzimy..

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wierze ze to koniec...To byla piekna historia.^^
    Zakochalam sie w niej <33
    Dziekuje Ci za wszystko. :*^^

    OdpowiedzUsuń
  6. To ja Ci dziękuję. Że dałaś mi możliwość przeczytać tak wspaniałą historię, jak Kenshiki i oczywiście Nagisę. Jesteś wspaniała. Kiedy czytałam ten blog, wiele razy płakałam, a za chwilę się śmiałam. Na serio,nie uśmiecha mi sie koniec tego bloga...Ale cóż. Wszystko kiedyś się skończy.
    Po zakończeniu tego, czekamy na następny super blog! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też Ci dziękuję! To była taka piękna historia... Dobrze, że masz jeszcze Urei, bo długo nie wytrzymałabym bez Twojej twórczości. Pewnie czytałabym od nowa i od nowa, i tak w kółko.
    Historia bliźniaków była świetna i wzruszająca. Nie mogę się doczekać epilogu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń