87. Już nigdy cię nie zostawię, rozumiesz? Nigdy.


Od tragedii w wiosce Kenshikich minął tydzień. Członkowie Brzasku nie poszli na pogrzeb Shujiego i jego rodziny, nie chcąc zakłócać swoją obecnością spokoju, a poza tym postanowili w tym czasie zająć się szukaniem człowieka, który wyrżnął niemal całą wioskę. I znaleźli. Okazało się, że była to banda shinobi, którzy chcieli swoją siłą dorównać Akatsuki i zaczęli napadać na okoliczne wioski. Pech chciał, że trafiło również na dom bliźniaków, którzy zaskoczeni atakiem, nie potrafili się obronić. Oczywiście Brzask postarał się o to, by mordercy cierpieli równie mocno, co ich ofiary, a potem pozostawili ich ciała na pożarcie psom.
Przez cały ten czas wszyscy zastanawiali się jednak, co z Sumi. Zamartwiali się i nieudolnie opiekowali się trojaczkami, które zdążyły przywyknąć do nowych przyjaciół, wciąż pytając o mamusię. Zmuszeni odpowiedzieć im na to pytanie, udali się w końcu do Konohy, za wyjątkiem Itachiego i Sasoriego, który pilnował Uchihę i dzieci Sumi. Wywołali w strażnikach przerażenie, wystraszyli przechodzących ludzi i zasiali w wiosce panikę. Pozwolili, by zwołano shinobi i cierpliwie czekali, aż wreszcie pojawi się sam Hokage. Gdy tak się stało, lider wyszedł przed szereg i utkwił wzrok w staruszku.
- Czego chcecie? - spytał Sarutobi, podchodząc do Peina. Shinobi Liścia byli temu przeciwni, co było widać po ich minach, jednak nic nie powiedzieli. Nie chcieli podważać autorytetu Hokage.
- Odwiedzić Sumi Kenshiki - odpowiedział mu lider Akatsuki. - Domyślamy się, że właśnie tutaj się znajduje.
Wszyscy zebrani, prócz Sarutobiego, zmarszczyli brwi. Zaczęli gorączkowo rozmyślać, co też Brzask chce od szatynki, w dodatku ledwo żywej.
- Rozumiem - odparł starzec. - Obawiam się jednak, że nie mogę wam na to pozwolić. Wpuszczenie was do Konohy byłoby zbyt niebezpieczne. Mogę natomiast udzielić wam informacji o stanie jej zdrowia.
- Chcę ją zobaczyć - warknął Pein. - Nie macie pojęcia, jak ważni są dla nas bliźniacy! Pozwólcie nam zobaczyć się z tą, która przeżyła tę masakrę!
- Nie jest to możliwe. 
Lider zmarszczył brwi, zirytowany uporem Sarutobiego. Zdawał sobie sprawę z tego, że wywołują w nich strach, że tamci postępują rozsądnie nie wpuszczając ich do wioski, ale w tym momencie nie przemawiały do niego te argumenty. O niczym tak nie marzył jak o zobaczeniu Sumi i przekonaniu się, czy jest w stanie wyjść z obrażeń.
- Chyba jednak będziecie musieli to zrobić - wtrącił się do rozmowy Hidan, zauważywszy złość lidera. - W naszej siedzibie znajdują się dzieci Kenshiki i jego. - Wskazał głową na Peina. - Musimy wiedzieć, co się dzieje z ich matką.
Shinobi Konohy popatrzyli po sobie. Byli w szoku, że Sumi Kenshiki ich zdradziła! Obiecała chronić Liść, a tymczasem romansowała z członkiem Akatsuki i - jak się mogli tylko domyślać - mieszkała z przestępcami pod jednym dachem. I oni walczą o jej życie? O życie zdrajcy?
- Nie wierzę - szepnął Pein, błądząc po twarzach joninów. - Oni... oni byli podwójnymi agentami - powiedział i popatrzył na swoich ludzi. - Ufaliśmy im, a oni, kurwa, chronili wszystkie wioski, non stop znajdując sobie wymówki do opuszczenia siedziby!
- Co? - spytali Akatsuki i Konoszanie. Jedynym milczącym i wszystko wiedzącym człowiekiem tutaj był Sarutobi.
- Zdradzali nas - syknął Pein i zaczął niespokojnie chodzić tam i z powrotem. - A my im ufaliśmy.
- No to jesteśmy w podobnej sytuacji - zakpił ktoś z Konohy. Fuuma zmierzył go morderczym spojrzeniem.
- Uspokój się - rozkazał Hokage. - Kenshiki bronili nas, bo nam to obiecali. Ale działali również dla was z tym, że sami wybierali, kogo mają zabić. Pozbywali się tych, co zawadzali i wam, i nam. Jednocześnie za taką opiekę, obiecałem im, że was nie zaatakujemy, a jedynie będziemy się bronić, o ile zajdzie taka konieczność. Nie macie pojęcia, ile razy was bronili, gdy inne wioski próbowały was zgładzić.
Przestępcom przeleciały przed oczami wszystkie te momenty, w których znikąd ktoś się pojawiał i im pomagał, nie zabijając jednocześnie żadnej ze stron. A więc ich anonimowymi obrońcami byli Kenshiki?
Pein milczał i uparcie wpatrywał się w Sarutobiego. Nie chciało mu się wierzyć, że ktoś taki o wszystkim wiedział, a Fuuma jako kochanek dziewczyny, jej chłopak i miłość, był oszukiwany. 
- Musimy się z nią zobaczyć - wtrąciła się do rozmowy Konan. Stanęła dwa metry od Hokage i objęła wzrokiem zmarszczki na jego twarzy. Zarejestrowała również smutek kryjący się w jego oczach. Był tak samo przejęty śmiercią Shujiego, jak oni. - Chcemy wiedzieć, kiedy trojaczki mogą wrócić pod jej opiekę.
- Nic nie rozumiecie, prawda? - westchnął Hokage. - Nie możemy wam ufać, jesteście naszymi wrogami.
- Nie w tej chwili - powiedział Pein. - W obecnej sytuacji jesteśmy po tej samej stronie.
- Jesteśmy pewni, że gdy Sumi się ocknie, będzie chciała mieć obok kogoś bliskiego - dodał Hidan. - My jesteśmy takimi osobami.
Jashinista sam nie był pewien tego, co mówi, ale jeśli był to jedyny sposób by dostać się do Konohy, musiał próbować.
Sarutobi w duchu przyznał im rację. W Liściu nie ma nikogo, kto mógłby wesprzeć Sumi po tej stracie. Zabito jej rodzinę i każdy wiedział, że przez psychiczne załamanie nie będzie w stanie odpowiednio zająć się dziećmi. Ktoś musiał jej pomóc dojść do siebie, a najlepszymi osobami by to zrobić, byli jej przyjaciele - Akatsuki.
- W porządku - odezwał się po chwili milczenia Sarutobi. Shinobim Konohy ten pomysł się nie spodobał, co wyrazili szeptami pomiędzy sobą. - Ale musicie założyć opaski, które zablokują wam chakrę. Musimy pamiętać, że wciąż jesteście przestępcami klasy S.
Członkowie Brzasku skinęli głowami i poczekali, aż ktoś z Liścia przyniósł specjalny sprzęt. Gdy wrogowie wszystkich wiosek byli już mniej niebezpieczni, pod eskortą joninów oraz samego Hokage skierowali się w stronę szpitala. Wszyscy ludzie w wiosce, widząc taki korowód, usuwali się z drogi i chowali w swoich domach. Mieli świadomość tego, że lada moment może wybuchnąć w Liściu wojna.
Ale tak się nie stało. Podprowadzeni pod szpital podziękowali za zaufanie i przez chwilę wpatrywali się w drzwi wejściowe. Bali się widoku, który mogą zastać. Bali się, że gdy wejdą do sali szpitalnej, Sumi będzie już martwa.
- Idziecie? - spytał Sarutobi, a Pein skinął głową.
W budynku również byli otoczeni przez shinobich Liścia. Ci, cały czas gotowi do ataku, obserwowali każdy ich ruch - to, jak się drapali oraz kiedy wsadzali dłoń do kieszeni. Wszystko mogło być sygnałem do rozpoczęcia ataku, więc musieli nadzwyczajnie wytężać zmysły.
Zatrzymali się przed jedną z sal. Brzask znów nie mógł się poruszyć. Liderowi wydawało się, że zaraz sam umrze na zawał serca, tak szalenie biło. Cholernie obawiał się tego spotkania. Co powie, jeśli Sumi jest przytomna? Jak ona zareaguje, co zrobi? Nie miał pojęcia i ta niepewność wywoływała w nim paniczny strach.
Jak przez mgłę pamiętał naciśnięcie na klamkę, pchnięcie drzwi i nieprzytomną Sumi podłączoną do respiratora. W przypływie emocji - w końcu widział ją po raz pierwszy od pięciu lat i to w takich okolicznościach - zachwiał się i gdyby nie stojący obok Hidan, runąłby na podłogę. Razem z Deidarą przytrzymali Fuumę, po czym posadzili go na krześle i kazali głęboko oddychać. Po chwili przyszedł też lekarz i dał mu zastrzyk na uspokojenie. 
Dziewczyna leżała na łóżku i była lekko czerwona, jej twarz w dwóch miejscach miała przecięcia. Krótsze, nieco spalone włosy były rozrzucone na poduszce. Spod kołdry wystawały czerwone ręce, wcześniej z pewnością mocno poparzone, teraz noszące tego tylko nikłe ślady . Obok jej łóżka stało urządzenie kontrolujące bicie jej serca. Członkowie Akatsuki chyba jeszcze nigdy nie słyszeli lepszej melodii od tych rytmicznych dźwięków.
- Sumi - szepnął Pein, gdy doszedł do siebie. Przybliżył się na krześle do łóżka i chciał złapać ją za rękę, jednak opanował się, zauważywszy nienaturalny kolor skóry dziewczyny. Ignorował wpatrujących się w jego plecy swoich ludzi jak i obrońców Konohy. Teraz najważniejsza była szatynka i jej życie. - Sumi, skarbie, nie umieraj - dodał i pogłaskał ją po policzku. - Nie możesz, rozumiesz?
Znajdujący się w pomieszczeniu ludzie patrzyli na lidera z bólem serca. Sytuacja była przerażająca, bo jak powiedział im w drodze do szpitala medyk, stan rannej pogarsza się z godziny na godzinę. Cały czas musiał być przy niej lekarz, by w razie problemów wrócić jej życie. Lider miał świadomość, że dziewczyna być może umrze, że być może patrzy na nią ostatni raz. Modlił się, by z tego wyszła, by mógł pomóc jej przejść przez to cierpienie, by mogli wspólnie zaopiekować się ich dziećmi. Tak bardzo bał się jej śmierci, że z trudem powstrzymywał cisnące się do oczu łzy. 
Wspomnienia powracały do niego falami, które wywoływały w nim ogromny ból. Pomimo pięcioletniej rozłąki kochał ją tak samo mocno i nigdy nie przestał o niej myśleć.
- Kenshiki to silna baba - skomentował Kisame, choć sam chyba nie do końca wierzył, że przeżyje. - Wyjdzie z tego.
- Ta - potwierdził Hidan z Deidarą. Chcieli dodać liderowi otuchy.
Przez kolejną godzinę siedzieli z Sumi i mówili do niej - opowiadali jej o życiu w Brzasku bez niej i o tym, jak pusta stała się organizacja. Lider napomknął, jak cholernie za nią tęsknił i przyznał, że popełnił ogromny błąd. Gdyby tylko mógł cofnąć czas, zrobiłby to i zaopiekował się nią i dziećmi. Byłby w stanie rozwiązać dla niej Akatsuki i zmarnować te wszystkie lata poświęceń, byleby tylko Shuji żył a ona nie była ranna. Zrobiłby dla niej wszystko. Ale musiał być idiotą, któremu duma i ambicja nie pozwalały na odwiedzenie jej w rodzinnej wiosce i przyznanie, że nadal ją kocha i tęskni.
Po tym nastała cisza. Zebrani wpatrywali się w twarz Sumi i każdy z nich odczuwał dziwny strach. Dochodziło do nich, że jej rany są naprawdę poważne i że ich obecność niczego nie zmieniła. Jej stan się nie poprawił, nie zdziałali cudów.
- Łzy? - spytał w pewnym momencie Pein i podszedł do łóżka dziewczyny. Przyglądnął się jej twarzy i nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Z oczu dziewczyny pociekło kilka łez, które po chwili dostrzegł każdy z Akatsuki. A więc ich słyszała! Wiedziała, o czym do niej mówią i wzruszyła się. Jest z nimi, tylko nie potrafi otworzyć oczu ani się poruszyć, będzie żyć! 
Odczuli niesamowitą ulgę. W przypływie radości zaczęli się śmiać i cieszyć, raz po raz spoglądając na Sumi. Wciąż płakała.
- Wszystko będzie dobrze - szepnął Pein i podszedł do rannej. Pogłaskał ją po głowie, pocałował w czoło i z czułością przyglądał się temu zjawisku. Kciukami otarł łzy i znów ją cmoknął. - Od teraz wszystko się zmieni, Sumi. Będziemy razem. Pomożemy ci przejść przez tę sytuację. Już nigdy cię nie zostawię, rozumiesz? Nigdy.
Ciągły dźwięk urządzenia monitorującego jej serce przeszył serca członków Akatsuki na wskroś. Fuuma natychmiastowo został odsunięty od łóżka i mógł jedynie przyglądać się, jak do sali wbiegają kolejni medycy i próbują ratować życie dziewczyny. Zgromadzili nad jej sercem zieloną chakrę i z nadzieją przyglądali się ekranowi. Pozioma kreska się nie zmieniała, a przerażający, piszczący dźwięk wdzierał się do uszu Brzasku i rozdzierał ich serca.
Wszyscy patrzyli na tę scenę z przerażeniem. Nie dopuszczali do siebie myśli, że Sumi umrze. Czekali, aż znów usłyszą przerywany dźwięk, ale tak się nie stało. Medycy wkrótce przestali ją leczyć. Popatrzyli na siebie ze smutkiem i rozczarowaniem, po czym pokręcili głowami, pokazując sobie, że robili co mogli. 
- Umarła - szepnął Pein, spoglądając w szoku na dziewczynę. 
Nikt w to nie wierzył. A te łzy?, pytali się w myślach. Co miały znaczyć?!
To było pożegnanie. Sumi Kenshiki wysłuchała tego, co mają jej do powiedzenia, i odeszła ze świadomością, że jej dzieci będą bezpieczne.



Przepraszam? ^^
Jestem w takim cudownym humorze! :D Dwa dni temu stuknęła mi osiemnastka! ^^ Wasza autorka jest już dorosła, ho ho.
Kocham moich przyjaciół, moją rodzinę, moich wszystkich! Dziękuję za cudowne prezenty, za filmik, tort domowej roboty i za to, że jesteście. Jejku jeeeeejku. ^^
Ale powiem Wam, Misie, że wcale nie czuję się dorosła. Zrobiłam sobie dziś zdjęcie do dowodu i pomyślałam sobie, że wcale na osiemnaście lat nie wyglądam. I że nienawidzę zdjęć do dokumentów. Są okroooopne.
No, ale nie przynudzam już o mnie. ^^
Co do opowiadania, to zaszła mała zmiana planów – kolejna część będzie już epilogiem. Przepraszam po raz kolejny, ale tak po prostu wyszło. ^^

A teraz szybciutko przechodzimy do odpowiedzi na Wasze komentarze.

Poziomka – Dziękuję, dziękuję. ^^
Brzask<3 – No, już tylko jeden jednak, wybacz. :c I jak widzisz, Sumi i Pein niestety nie będą razem szczęśliwi. Ah, czekam na to, aż na mnie nakrzyczysz. Nie ty jedna, zresztą. ;c
EmiO – 4+ to wspaniała ocena! Mnie bardzo satysfakcjonuje, choć ciągle staram się pisać na piąteczki. ;D Też będę tęskniła za tym opowiadaniem. :c
Luka – Jest dramatyczniej, wybacz. :*
A.g.a. – Nie rób nic, nie krzycz, nie bij, nie krzywdź siebie. ^^ Ja wiem no, że nie chciałaś śmierci Sumi, przepraszam. :c
Nelia – A, no może. Choć mnie wydawało się, że tylko wtedy, gdy on kogoś zabije, może go przywrócić do życia. Ale nie wiem. ^^ I dziękuję za opinię. :)
Mai - :O Oni aż tak okrutni nie są, no dajże spokój! ;D
Teki Datenshi – Lilly? CO SIĘ UKRYWASZ ZARAZO?! Co Ty myślisz, że ja wiem, kto się kryje za nowym Nickiem? No wiesz… Też się cieszę, że dotrzymałam słowa <wypina dumnie pierś> ^^ Wieeem, Hidaś to zawsze taki prawdziwy, porządny facet. *.*
Antischa Barioletto – Częściej = szybciej koniec, chcesz tego? ^^ No, ale epilog w sumie już mam praktycznie napisany, więc niedługo się ujawi. :) Wiem, wiem, uśmiercanie Sumi to zuuuuo, ale no co ja poradzę, skoro taki był plan? ;)
Chi-chan – Oh, też Cię kocham za to, że mi dotrzymujesz towarzystwa. ^^ A co do kekkei genkai, to ta sprawa pozostanie, że tak powiem, nierozwiązana. ;)
Midori – To pieprznij go, raz a porządnie, co by już takim głupim nie był. ;) Nie chciałam się narażać na tabun rozwścieczonych czytelników, ale nie chciałam też nie dotrzymać danego sobie słowa. ^^ PRZEPRASZAM, odłóż krzesło Midori, proszę. ^^


To tyle. Dziękuję Wam wszystkim Misie za cudowne komentarze, a teraz zamykam się w pokoju i nawet nie próbuje wyważać drzwi. ^^ Ja chcę żyć! A Wy na pewno chcecie zobaczyć, jak to się wszystko skończy, co? :>
Do następnego, ostatniego już, razu!

21 komentarzy:

  1. Nieeeeeeeeeeeeeeeeee...! *po pokoju rozlega się częściowo zduszony przez rękaw krzyk*
    Dlaczego, dlaczego, dlaczeego?! Miałam nadzieję, że choć Sumi przeżyje, a nie! Teraz kto wychowa te słodkie dzieciaczki?! Co powie im Pein?! Ja nie chcę, by Sumi nie żyła...! Ale jeszcze Pein może odwalić ten cyrk z ożywianiem ludu, jeszcze nie wszystko stracone!
    Pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. How....How could You? QwQ
    Nie mogę zrozumieć, no po prostu nie mogę! Argh..... XD
    A tak serio....co to ma być? Jeszcze tylko niech dzieciaki zbiorowe samobójstwo popełnią! Żartowałam! Nie rób tego XDDD
    No i co ja mam Ci tu napisać? Boli mnie to, że zabiłaś tą cudowną dwójkę, którą wszyscy tak pokochaliśmy :( To nie fair :( Będę płakała przez Ciebie po nocach xP

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty sie cieszysz, a ja przeżywam załamanie nerwowe. Jak to Sumi nie żyje! Co to ma kurcze znaczyć T__T Jak Pain powie dzieciakom co sie stało!? JAK ON TO PRZEŻYJE! T.T I Itachi. No ja tutaj zaraz dostane zawału i nie będzie yaoi xD
    Nie no, mam nadzieję, że ty tak sobie tylko żartujesz i to tylko straszny koszmar Paina i sie okaże, że wszyscy żyją, Itachi nie będzie miał psychozy, a Pain będzie miał normalną rodzinę na utrzymaniu razem ze zgrają darmozjadów..... Ah.... no czekam i trzymam kciuki za jakieś pozytywne zakończenie :)
    Pozdrawiam i ah! Wszystkiego naj z okazji 18 ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hoho...Ty chyba zwariowalas?!!! Sumi nie zyje!!? Matko...Poplakalam sie...T_T
    Ty nie masz serca czy co?!
    Jak moglas cos takiego zrobic Peon'owi......?!!
    Co bedzie z trojaczkami? *,*
    I przedewszystkim! Jak mozesz to konczyc?!! Ostatnia notka...:{
    Ty naprawde nie masz serca...q.q
    Ps. Wszystkiego najlepszego ;D Zycze Ci weny zebys miala kolejny pomysl, na nastepne opowiadanie xD
    Pozdrawiam.^,^

    OdpowiedzUsuń
  5. Wprawdzie miałam już nie pisać ale po prostu nie mogę tego tak zostawić.
    Po pierwsze. No powiedz mi jak mogłaś ?! Mało ci że Shujiego uśmierciłaś to jeszcze Sumi ? No proszę cię rozumiem że chcesz zrobić z peina świetnego i kochającego ojca (mam nadzieję) do tych trojaczków ale on powinien mieć u swojego boku Sumi ! Wiem że to twoje opowiadanie i wogóle ale zbyt się związałam emocjonalnie z tą historią aby to tak zostawi. Mam cichą nadzieję że w tym epilogu Sumi w jakiś cudowny sposób odżyje i będą z Peinem żyć długo i szczęśliwie.
    Po drugie. Wiem że spóźnione ale zawsze. Wszystkiego najlepszego , dużo szczęścia, zdrowia, pomyślności i wszystkiego czego zapragniesz.
    I taka moja prośba o kolejne opowiadanie o ile znajdziesz czas na pisanie ;)
    Pozdrawiam
    RashelRedfern

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Jestem Lust. Przeczytałam wszystkie notki z tego bloga i powiem Ci, że jest okropnie wciągający! :) Zapraszam Cię na bloga http://lusticen.blox.pl/2012/10/Rozdzial-1.html . Jeżeli uznasz to za spam to przepraszam! Miłego!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wierzę... nie wierzę że mogłaś zrobić bad-end D:

    OdpowiedzUsuń
  8. WIEDZIAŁAM.
    ledwo zobaczyłam tytuł rozdziału, to wiedziałam, że zabijesz naszą Sumi. ;x nigdy nie może być za słodko, c'nie? ;>
    '- Ta - potwierdził Hidan z Deidarą. Chcieli dodać liderowi otuchy.' - no czołowi psychoanalitycy Akasiów, really. Ci to umieją podnieść na duchu, doprawdy. :D
    ech, kończysz kolejną historię, możesz być z siebie niesamowicie dumna, jak widzisz, mało jest osób, ktr spisały się tak wyśmienicie jak Ty. ;) ech, aż się łezka w oku kręci i melancholia łapie...

    jej, 18stkę już masz? szczęścia szczęścia, sweetheart! jeszcze więcej weny, samych przyjaciół i kolekcji przesympatycznych domowych Akasiów. ;3
    buah, ja dowodowe robiłam w ostatniej chwili przed maturą, miesiąc przed chyba, jakoś mi sie nie spieszyło. XD
    spełnienia marzeń, kochanie i do epilogu, ech ech. :<
    no nic, sto lat!:*

    OdpowiedzUsuń
  9. aczkolwiek, po przeczytaniu tych wszystkich komentarzy, śmiem twierdzić, że coś kombinujesz. za łatwo wszystko poszło, te urocze dzieciaczki i w ogólem, hm hm.
    no nic, czekam, bejb. ;)
    wiem, że mnie nie rozczarujesz, cokolwiek zrobisz - czy pociągniesz to tak jak jest, czy zmienisz obrót akcji. ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. EJ NO!!!!~!!! ? :( i do tego ten ostatni rozdział ... ty normalnie chcesz żebym złamała doła ? :D no ale ty napewno cos tam sb knujesz co nie ? oj mam nadziej że tak ':P czekam na ostatni ,bardzoooooo długi rozdział a jak to skończysz to napiszesz cos jeszcze co nie ? bo jak tak to ja napewno przeczytam :D
    ps:WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO :d
    pozdrawiam brzask<3

    OdpowiedzUsuń
  12. teraz to cie nienawidze :< Jak mogła zabić małą pyskatą złośliwą i roześmianą Sumi ?!?! Dlaczego *pada na kolana* ! DLaczegoo!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Wszystkiego najlepszego, kochana!
    Dobra, przejdźmy do rzeczy...
    Tyyyy mendo! Ja Cię nie zabiję, tylko posiekam na kawałeczki, obleję benzyną, podpalę, potnę raz jeszcze i wrzucę do trumny, obsypię Twe resztki kamieniami i trumienka ta zacna odpłynie wraz z nurtem Nilu. Pytam się: JAK MOGŁAŚ?! Nieee no, nic mnie już nie zaskoczy. Sumi ma ożyć, nie przyjmuję niczego innego do wiadomości.
    Ach, nie kryję się, tylko piszę z konta na Google'ach ;P
    Wiesz coooo? Mam straasznego braka weny. Boże, co ja piszę? -.- Napiszesz dłuuugaśny Epilog i pożyczysz mi weny, prawda? :3 No, a potem Ci oddam i zrobię to, co obiecałam wyżej ^^
    To do ostatniego T^T. Mam nadzieję, że nie zakończysz kariery pisarskiej ;> Masz przecież Urei :D
    Pozdrawiam i lecę po tasak do Memo - chan ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Oh God, Why... D: To jest takie niesprawiedliwe... Pisałaś to opowiadanie przez kilka lat, a ja mam wrażenie że minęło parę miesięcy. Chociaż wiem, że już nie jestem taka młoda i nie szukam wciąż nowych opowiadań o Naruto, to i tak nie mogę pogodzić się z faktem że Kenshiki niedługo dobiegnie końca. Ta historia to coś więcej niż pisanie dla przyjemności... Będzie mi jej brakować ;(

    OdpowiedzUsuń
  15. O nie. ;( Dlaczego ją uśmierciłaś? :( I co teraz z trojaczkami? Oddadzą je do Konohy? To niesprawiedliwe. Rozdział jest przecudowny, a motyw, że ich słyszała i na swój sposób pożegnała jest przesmutny i wzruszający do łez. Szkoda mi bliźniaków, szkoda akasiów. T-T To opowiadanie wciągnęło mnie i to porządnie, a teraz już się kończy. Nie pozostaje mi nic jak pogratulować Ci wytrwałości i życzyć sukcesów na waikyoku.
    Pozdrawiam. :*;(

    OdpowiedzUsuń
  16. + 100 lat z okazji urodzin! :* Wiem, że późno, ale lepiej tak, niż wcale! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. *chlip* *chlip* .. Nie wiem co jest gorsze. To, ze kończysz swojego bloga, czy to, że Sumi umarła i się popłakałam. ;CCC
    Jesteś bezduszna :c. Ej .. Chyba,z e to bedzie tylko sen, i wszyscy ożyją? xD Jak zwykle supeeeeer, a najlepsze to jak Pein do Sumi "skarbie" Ooo <3
    Czekamy na nastęnE pamiętaj, liczba mnoga. ;D Bye, całuski. ;**
    Karola18823

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ciekawe jak on ja nigdy nie zostawi jak zdechła xD? połozy sie na jej grobie chyba.
    Nienawidzę cie wiesz? Popłakałam sie! jak mogłaś ja zabić?
    Nieeee, ona nie umarła prawda? ^ ^
    wiem to xD! Czytam ci w myślach ! muhahaha xD

    OdpowiedzUsuń
  20. Teraz na pewno nie odłożę krzesła >.< Ja już byłam pewna, że Sumi otworzy oczy, zaśmieje się i wspaniałomyślnie przebaczy temu osłowi, a Ty z prostą kreską wyskakujesz?!Mam nadzieję, że w epilogu nastąpi zmartwychwstanie Sumi i wszyscy będą happy. Bo jak nie, to... To ktoś za to oberwie. Nie Ty, bo kto by nam blogi pisał o.O
    STO LAT!!! Ja też nie lubię zdjęć do dokumentów. Wychodzą wybitnie nie tak, jak powinny.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń